Drugiego dnia chcieliśmy uciekać czym prędzej ze stolicy Mjanmy, ale okazało się, że nocny autobus do Kalaw odjeżdża dopiero wieczorem o 19:30, więc mieliśmy cały dzień do spędzenia tutaj. Zdecydowaliśmy się na 3-godzinną podróż podmiejską kolejką, która objeżdża całe miasto i jego okolice, zataczając pełne koło (stąd jej nazwa - Circle line). I to był rzeczywiście strzał w dziesiątkę. Co prawda kolejka wlecze się i trzęsie w niej jak w pralce podczas wirowania, ale w czasie podróży można z okien ciuchci zobaczyć jak żyją mjanmarczycy, jak wyglada życie poza dużym miastem. W pociagu kwitnie handel, można kupić przekąski, cos ciepłego, napoje, betel itp. Kolejką przewożone są różne towary na targ, kwiaty, owoce.
Po sennej i długiej przejażdżce, poszliśmy na targ, by kupić tradycyjny strój męski - longyi [londżi]. Bardzo wygodny i praktyczny strój na tutejszy klimat.
Na dworzec autobusowy pojechaliśmy taksówką z hostelu. Odradzamy inne rozwiązanie - dworzec jest tak duży, ma wiele bram, wiele stacji, panuje tam wielki chaos. A żeby tam dotrzeć, trzeba mieć w zapasie 2 godziny. Taksówkarz zaś podwiózł nas pod odpowiedni autobus. Przed nami 11-godzinna podróż do Kalaw oddalonego od Rangoon o 420km na północ.
Cena kolejki - 200 kyat
Autobus standard Rangoon-Kalaw - 18.500 kyat (dla chętnych VIP class 2x tyle, nas zadowoliła oferta standardowa z lokalsami)