A więc po 14 godz. lotów dotarliśmy! Zgodnie z poradami ominęliśmy nachalnych choć miłych taksówkarzy i wsiedliśmy w busa za 30 tys. dongów (a nie 25 dolarów - 1dolar= 23 tys. dongów). Dojechaliśmy do centrum, ale w drodze cały czas główkowaliśmy jak dotrzeć do naszego couchsurfera, który mieszkał trochę dalej. Znaliśmy teoretycznie adres, ale nie wiedzieliśmy jak wygląda, ani nie mieliśmy nr telefonu! W skrócie, zaliczyliśmy pierwszą przejażdżkę skuterem, bo zatkanych ulicach Hanoi, kolejne 45 minut lokalnym autobusem i jakieś 1,5h błądzenia po uliczkach, których numeracja przysparza o zawrót głowy. Zmęczeni, głodni, spoceni do cna, wsiedliśmy w autobus z powrotem do centrum, gdzie szybko znaleźliśmy tani wikt i opierunek. Piwo wypite, humor lepszy, brzuchy pełne pho, czyści, można iść spać!
Ps. Zdjęcia załadowały się krzywo, nie wiemy jak to poprawić, tak już zostanie...